piątek, 30 marca 2012

Thailand – 6



Jestem w Vientiane (Laos).
Wczoraj łojenie nocne(200 km strugnąłem po niekoniecznie płaskim terenie) chciałem przekroczyć granicę w nocy -  czynna do 22 , byłem o 21, po przekroczeniu ze strony tajskiej ruszyłem w kierunku Laosu – niestety zamknięte biuro do wydawania wiz - musiałem powrócić do Tajlandii – czyli anulowanie wydanych uprzednio pieczątek.
Dzisiaj z rana poszło gładko - zależało mi aby jeszcze dzisiaj powalczyć o wizę tajską bo weekend nadciąga.
Wiza do odbioru w poniedziałek.
Sytuacja wizowa u Tajów wygląda inaczej(niż w Kambodży i Laosie) jeżeli wkracza się do Tajlandii drogowo !
Lotniczo dostaje się 30 dni , drogowo 2 tygodnie podobno z możliwością przedłużenia o 1 tydzień – małość- trzeba strugać wizy – paszportu dyplomatycznego jeszcze nie posiadam…
Zaktualizowana mapa.
Myślałem że drogę do Laosu zrobię szybciej ale to hektary i drogi wymagające – nawierzchniowo OK ale łojenie góra – dół – jednym słowem bajka.
Dla mnie w kolejności :  Kambodża, Wietnam pewno Laos, Tajlandia na końcu – myślę że musi być tutaj znacznie ładniej jak wszystko jest zielone…
Ech… ze słoniem powalczę…
Całościowo na rower dla mnie do tego czasu największy bajer to Tadżykistan,  Kirgistan,  część tybetańska no i Iran.
---


Phrae - Wongburi House


Szkoła

Mango - wkustne...

Wat Phrathat Chohae - klimatycznie


Droga na Tha Pla - mogłem asfaltem główną objechać - było by krócej i szybciej ale chęć przełojenia kolejnej przełęczy była zbyt wielka

Zielono i całkiem ładnie



Są widoczki !




Zapora Sikirit


Nam Pat - chyba moje ulubione miasteczko w Tajlandii - ma wszystko - bajer świątynię, stoisko z naleśnikami, zero turystów, w zasadzie nic do zobaczenia - czyli bajer - tam jest klimat !!!

Śniadanie - teraz w Laosie jak w Wietnamie czy Kambodży - są stoiska z bułkami - hurra !

Czasami bezdomny słoń przemknie - trzeba pomyśleć o transporcie...

Pękła sprężynka w piaście na podjeździe na kolejnej drodze typu magia z automatu zapadki przestają działać -  szybka wymiana na nową - szukanie transportu w tym terenie ciężkość -a jednak nawyki nabyte w Klubie Karpackim wożenia tony zbytecznych rzeczy czasami się przydają

Różne nakrycia głowy

Waty - te bardziej klimatyczne




Kwiatki dla...?


Lubię takie drzewa

No i znowu przy Mekongu

piątek, 23 marca 2012

Thailand – 5

Dzisiaj piątek – dociąłem do net-u co by posłuchać III-ki od 16 => czyli jestem aktualnie w Phrae.
Dalej kierunek na granice z Laosem i następnie wzdłuż rzek Mean Heang i Mekongu(granica) do Laosu.
Przejście pewno w Nong Khai – tam 2 kroki do Vientiane gdzie muszę nową wizę tajską zrobić.
Wiza do Laosu na granicy.
Do Vientiane pewno jeszcze 4-5 dni.
Z Mae Hong Son – czyli ostatniej wrzutki posta ciąłem na Chiang Mai – było parę przełęczy po drodze ale gładko poszły, ostatni dzień przed Chiang Mai chciałem przenocować w Pai ale taka tam turystyka ze ciężko to opisać słowami – jednym słowem szybko wciągnąłem energetyczną pizze i ognia dalej…
Chiang Mai – bez szału jedyna rzecz warta uwagi to Amerykanka którą spotkałem w hostelu w Chengdu(w Chinach) miała miejscówkę w tym samym hostelu co ja – niezły zbieg okoliczności po 5-ciu miesiącach no i rewelacyjny Hindus(paśnik)
Pozdrowienia dla Kasi i Kacpra z Łodzi – poznanych w hostelu.
Z Chiang Mai ciąłem na Mueang Pan i Ngao – musiałem się przerzucić centralnie przez 2 grzbiety – dla mnie dotąd największy bajer ostatnie 2 dni – szczególnie 2 dzień – żadnego turysty, drogi kurzawica, piony i dżungla – bajka…
Mapa następnym razem…
--
Szymek faktycznie chyba jednak lepiej ramę pod amora robić i mieć wybór amor – sztywny widelec - korona koniecznie ! - tak jak piszesz wybór zerowy - trzeba coś samemu strugać (ten którego fotę kiedyś podsyłałeś - pisałeś ze słabo – ale myślę że to dobry kierunek…)
--
Wioski Karenów cd...

Dziewczęta z wioski - Łoszad robi wrażenie - zapraszały na obiad z grzeczności odmówiłem - nie zdają sobie sprawy że zjadłbym im tygodniowe zapasy

wioska cd...





Widoczki z drogi na Chiang Mai - ta wilgotność i wypalanie niszczą przejrzystość ech...






WAT-y(świątynie) - do wyboru do koloru


Profesjonalne oznakowanie - do Chiang Mai jeszcze 33 km


Świątynie w Chiang Mai- swoją drogą full turystyczne miasto...





Po drodze na Mueang Pan chciałem zjeść arbuza - dosiadł się mistrz ceremonii - jedyne miejsce gdzie był cień i można było usiąść -Łysy  moja muzyka to wszystkie utwory 3-ki grane w 2012 roku, obowiązkowo Katie Melua no i Kings of Leon - więcej mi na mp3 nie wchodzi... - zapuściłem kierownikowi Kings of Leon - jak widać z obrazka niekoniecznie się spodobało...

Zmiana na Katie Melua i jest pięknie - swoją drogą jest to jedyna dziewczyna która nie zdaje sobie sprawy ile wspólnie przełęczy ze mną przełoiła począwszy od Gruzji jej rodzinnego kraju :)

Dalej już piony na Mueang Pan

Podwójne piony - jeszcze takim długim pionem to nie jechałem - w zasadzie nie prowadziłem...

Dalej bajkowo - prawie jak droga w Wietnamie


Przełęcz 1550 oczywiście z Katie - prawdziwa czyli w pionie (podjazd pionami) ponad 1km

Fajne wioseczki - to już te prawdziwe nie nastawione na turystykę

Deser czyli grillowanie - na kolację uprzednio był smażony ryż

Droga na Ngao - muszę się przerzucić przez kolejny grzbiet

Dobijam się do bajer dróg kurzawica

Dla mnie w Tajlandii takie normalne wioseczki jak poniżej to sama radość wyjazdu

Czasami na podjazdach podbetonują

Zero turystyki a jaki bajer !!!





Czasami węże przemykają po drodze - końcówka tego dnia była w nocy - przy słabym oświetleniu(czołówka) nie tak prosto ominąć...

Przełęcz 1000 - zniszczenie tego dnia było okrutne - 200 metrów wyżej i nie dałbym rady - trzeba było by rozbić trasę na 2 dni...


Kurzawica - hurra...

Wioseczki cd... - fajne

Tajowie zawsze uśmiechnięci, zawsze starają się pomóc - co tu pisać szacun...

Phrae - jutro z rana objazd i ognia dalej

-- Łysy dla Ciebie wszystko !!! - świeża sprawa z dnia dzisiejszego - akurat się napatoczyłem - ogólnie rzecz biorąc do tego czasu najbardziej umuzyczniony Tybet - wszystkie motory mają zainstalowany głośnik i super muza tybetańska leci - ja nie mam CD-ka w laptoku - płyt nie kupuję  - ciężko zripować - ale para Francuzów ma płytę z Tybetu - mogę poprosić ale wiesz zapewne że jest jedna taka polska strona że znajdziesz tam wszystko niekoniecznie legalne...