poniedziałek, 30 stycznia 2012

Vietnam - 5

Jutro z rana Kambodża – 20 km. do granicy.
Wietnam => jednym słowem fajny kraj, fajni ludzie !!!
Grubo się mylą ludzie myśląc że jest płaski za wyjątkiem części północnej – główna droga przy morzu  zapewne - tylko kto jeździ takimi drogami…  – ostatnie dni średnia dzienna 12 km/h i ostra walka żeby dobić do 100 => ostatni raz takie średnie miałem w Kirgistanie a ‘power’ jest…
--
Łysy jako że jesteś moim ulubionym komentatorem – bo w zasadzie jedynym - oczywiście przy najbliższej chwili uzupełnię – dzisiaj net kuleje => podpięty jestem do jakiejś magicznej sieci którą jedynie łapie moja zewnętrzna karta sieciowa z anteną – na taki wyjazd przydatna !
Jak masz jakieś inne uwagi pisz śmiało - zawsze można coś poddevelopować...
--
Widoczki z głównej drogi Cho Chi Minh - fajna trasa

Niestety wszystkie ciasteczka zjedzone ech... => do ukarania !

откуда => Ba lan - tak wygląda 70% moich rozmów z Wietnamczykami

Chwilowo doliną rzeki Cai Fluss

Zapas ryżu na czarną godzinę

Niewiele świątyń po drodze

Na przemian dzień deszczu dzień pogody

Wcale nie jest płasko…

Ciekawsze zabudowania

Nadal tnę główną Cho Chi Minh



Natężenie ruchu umiarkowane


Dalej odbijam na jakieś drogi typu ‘magia’



Jest bajer gruntówka !

Czasami małpa przez drogę przeskoczy

Tutaj najlepsze ruskie 200-tki , nawet google maps – lipa, nie wspominam o niemieckim reise – 90% miejscowości zaznaczonych z kosmosu – jedyne poprawne to chyba Hanoi i Sajgon na tej mapie

Po 70km => takie znaki nie obowiązują(wycofanie i objazd to 2 dni w plecy) => tnę dalej – to zdjęcie później trochę mnie pogrążyło…

bajkowo…

i klimatycznie




Ostro przygrzewało prawie gorączka mnie dorwała – dopiero po 4 browarach poczułem lekkie schłodzenie i od razu inna jazda…

Zaczyna się piłowanie => takich chopek gazyliony po drodze


Nie da rady szybkiego zjazdu wykonać – zbyt bajerancka nawierzchnia


Wioski przygraniczne

Miejscowi zapraszali na nocleg – wolę jednak na odludziu gdzieś namiot postawić i poczytać coś spokojnie…


Po zwinięciu i wylądowaniu na głównej drodze po jakimś czasie dorwała mnie straż graniczna(w każdym razie coś w wojskowych mundurach z uzbrojeniem) – w nocy coś krążyło ale ukrycie staranne – tym razem nieco ponad godzinę tłumaczenia co robię , skasowali wszystkie zdjęcia z aparatu które oczywiście teraz odzyskałem, na szczęście do wyjazdu ze strefy było bliżej niż do wjazdu i znowu się udało…

Gdzieś pogubiłem się kompletnie – jakaś chatka Puchatka na odludziu po szybkim czaju – znowu na dobrej drodze

Trochę bagienkami, trochę piachem i jakoś poszło

Po dobiciu się na główną trzeba jeszcze przejechać szlaban z żołnierzami aby wyjechać ze strefy przygranicznej – nieźle byli zdziwieni jak opuszczałem strefę…


Tak wygląda słownik na Kambodżę - oczywiście brakuje podstawowych rzeczy takich jak : czy mogę postawić namiot, za drogo, jem cokolwiek, itd... => znajdzie się jakiegoś anglojęzycznego to się uzupełni...

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Vietnam - 4

Dociąłem do Khe Sanh.
Odcinek drogi z Phong Nha na Khe Sanh bajkowy pod każdym względem czyli :
górsko – piłowanie góra dół – kilka niezłych przełęczy w tym jedna prawdziwa (podjazd ponad 1km w pionie), zdarzało się niebieskie niebo ,fantastyczne deszcze schładzające, super roślinność,  piękne wioseczki i wykrzykujący ‘Hello’ ich mieszkańcy , zero ruchu na drodze(super trasa jeden wąski pas betonowy) -  czasami tnie się cały dzień i tylko jeden motocykl, niesamowite miejsca biwakowe a do tego naokoło od czasu do czasu skaczące małpki – jednym słowem po Chinach psychika została wzmocniona.
Pewno jeszcze z 5 dni w Wietnamie i dalej Kambodża – no może 7 jak na razie same opóźnienia ale nie jest źle.
Chciałem dociąć do Sajgonu – ale to burzy mi to koncepcje przejazdu przez Kambodżę bajer drogami dlatego Sajgon oczywiście pas, w Kambodży chciałbym obowiązkowo zaliczyć parę km. spływu Mekongiem.
Jednym słowem Wietnam na rower super kraj.
--
Kiernuek Phong Nha

Zaczynają się górskie klimaty

Prawie jak klimaty pustynne w Iranie - jednak to super równo zaorane pola uprawne

Widoki z rzeki - droga do jaskini Phong Nha

Aby odwiedzić jaskinię Phong Nha trzeba załadować się na łódkę - próbowałem z buta tam wejść ale mnie nie wpuścili - ponad godzina marszu w piach...

To już samo gęste czyli Phong Nha

Nawet nie jest tak turystycznie...





Powrót

w drugą stronę...

Poławiacze wodorostów

Sternik

Dalej parkiem narodowym w kierunku jaskini raju - Thien Duong

Zieloność bije po oczach



Jaskinia raj - byłem jedynym wczasowiczem w tej bajkowej jaskinie - o wiele ciekawsza niż Phong Nha








Schody do Nieba

Niebo

Kierunek Tang Ky


Super podjazdy


dalej trochę w chmurze

i nocleg

Znalazłem kawałek odkrzalonego miejsca - w dole po drzewach skakały małpy - super odgłosy w nocy - świetnie się śpi

Dosyć sporo takich okazów

Nieznane wioseczki po zjeździe z przełęczy


Wszyscy coś przypalają



Cały dzień w ciepłym deszczu

Na obiad zapakowałem się do jakiegoś schronu - chłopaki alko a ja wyciągnąłem maszynę do gotowania i 6 jajek + cebula + 4 zupki wietnamskie(lepsze niż chińskie !) i trzeba ciąć dalej

Postawa zasadnicza...

Te najprawdziwsze wioseczki

2 strzały i trzeba łoić dalej...

Jak mnie zobaczą zazwyczaj dzieciaki uciekają - czasami nawet w pospiechu gubią sandały po drodze...

Widok z przełęczy 'noname' o wysokości 1150

Jeszcze 5 km. i Khe Sanh