Odebranie wizy w Chongqing nie takie proste => płatność wyłącznie chińską kartą w systemie unionpay ( żaden przelew, gotówka czy inny sposób nie wchodzi w grę) – na szczęście jakaś księżniczka chińska za mnie zapłaciła…
Odbiłem na południe w okolice Wulong następnie na północ - obecnie dobiłem się do Jangcy.
O dziwo zero płaskości - zazwyczaj wjeżdża się na górkę 1500 i później zjazd na 500-700 w dolinę i tak przeskakuje się przez kolejne chopki.
Ostatnie dni po 70km dziennie – średnia kolo 9,5 => jednym słowem walka.
Normalnie stosuję zasadę 6 dni łojenia i dzień przestoju => teraz łojenie non stop bo czas kolejnej wizy biegnie nieubłaganie szybko…
Trzeba zwiększyć tempo...
Przejrzystość powietrza słaba a co się z tym wiąże widoczki i zdjęcia – jak mawiał poeta nie zawsze jest kawior…
Wciąż zastanawiam się czy nie zmienić kierunku na Japonię – 2 powody
- cyrylica o której pisał Seba
- ćwierkające myszy o których Seba nawet nie wspomniałeś… – swoją drogą niezły prezent gwiazdkowy dla Twojego lamparta.
Mapa zostanie zaktualizowana wieczorem.
--
Odbiłem na południe w okolice Wulong następnie na północ - obecnie dobiłem się do Jangcy.
O dziwo zero płaskości - zazwyczaj wjeżdża się na górkę 1500 i później zjazd na 500-700 w dolinę i tak przeskakuje się przez kolejne chopki.
Ostatnie dni po 70km dziennie – średnia kolo 9,5 => jednym słowem walka.
Normalnie stosuję zasadę 6 dni łojenia i dzień przestoju => teraz łojenie non stop bo czas kolejnej wizy biegnie nieubłaganie szybko…
Trzeba zwiększyć tempo...
Przejrzystość powietrza słaba a co się z tym wiąże widoczki i zdjęcia – jak mawiał poeta nie zawsze jest kawior…
Wciąż zastanawiam się czy nie zmienić kierunku na Japonię – 2 powody
- cyrylica o której pisał Seba
- ćwierkające myszy o których Seba nawet nie wspomniałeś… – swoją drogą niezły prezent gwiazdkowy dla Twojego lamparta.
Mapa zostanie zaktualizowana wieczorem.
--
Święto białej chustki ? |
Wszyscy w coś tu grają |
Sporo kapliczek po drodze |
Kierunek Wulong |
Tak niewiele a cieszy … |
Mglisto |
Poranek tym razem pozytywnie zaskoczył – można jednak było coś zobaczyć |
Tutaj pierwsza przełęcz na 1200 – można zaliczyć ją do prawdziwych przełęczy bo podjazd z około 200 m. |
Na ruskiej 200-ce pustka – zmiany, zmiany, zmiany, dużo lepsze 500-tki |
Dalej doliną rzeki Wu Jiang |
Myślę że „większa połowa” kuchni chińskiej to nie ryż a kluchy… |
Chyba najwięcej konstrukcji tego typu w Chinach – dla dróg nie ma tutaj żadnych barier |
Przyjemne turystyczne miejsce … |
Wszędzie coś cieknie |
Odbiłem gdzieś drogą na północny- wschód |
Większe miejscowości po drodze |
Dalej już wioseczki… |
Tym razem koncepcja w górę nie była słuszna - > przestrzeliłem się o 30km w stosunku do planowanego miejsca w którym chciałem wylądować |
Koszyk służy tutaj do wszystkiego… |
Tutaj zawsze takie bajer gruntówki w końcu gdzieś doprowadzą no i widoczki jak znalazł |
W końcu gdzieś się dobiłem |
Do kolejnej nieznanej bajer wioseczki |
Jak zwykle na tego typu drogach trochę wytłukło |
Pewno ostatnia przełęcz(około 1800 n.p.m.) przed dobiciem się do Jangcy – widokowo jest nieźle |
Nad Jangcy - w Chinach w większych miastach to codzienność |
Dwa powody dla których od czasu trzeba wylądować w dużych miastach to : aktualizacja bloga i ulubione ciasteczko -> dostępne wyłącznie w dużych miastach |
Bajer total full :)
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem jak krowy transportują :|
OdpowiedzUsuńA o myszach słowo daje nic nie wiedział!
Ta cyrylica tylko na północnej wyspie. Im wyżej, tym lepiej jak mniemam. Ja do samej góry nie dojechałem :(
Z angielskim to tam raczej słabo, bo droga nauka, ale zawsze ktoś jakieś słowa zna, a japoński wydaje się łatwiejszy niż chiński. Tylko nie używaj tam 'paka', bo ktoś może źle usłyszeć i pomyśli, że go od idiotów wyzywasz ;)
Mogę Ci mailem kilka rozmówek wysłać jeśli się zdecydujesz :)
Pozdrawiam i jeszcze raz - nic o myszach żadnych nie wiedziałem!