środa, 7 grudnia 2011

China - Hubei - Hunan

Jeszcze 8 dni i Guangzhou.
Musze ciąć głównymi bo wiza się kończy – trzeba w Guangzhou przedłużyć, zrobić wietnamską później 2 tyg. cięcia i Wietnam – chętnie już zmieniłbym kraj...
Słabość te prowincje - beton beton i jeszcze raz wszędzie beton => gdzie się nie obejrzy coś betonują – jest parę rzeczy do zobaczenia ale nie obrobię na tej wizie – odbijanie 200km i późniejsze cofanie się bez szans.



---


Droga na Wanzhou – jak zwykle lało

'Jedyne' miejsce gdzie można było po drodze schować się przed deszczem – poprzedni taniec naprawdę rozgrzewający – i te uśmiechy dziewczyn bajka !

Chwilowa zmiana środka transportu na prom – 'jedyna' sensowna opcja zobaczenia wąwozów Qutang Xia, Wu Xia oraz Xiling Xia  - 'jedyny' środek transportu który nie zaburza koszerności wyjazdu i jest dozwolony w trakcie wycieczki…

'Jedyny' dzień w którym zależało mi na pogodzie i było git – normalnie o zobaczeniu słońca można pomarzyć…














3 zdjęcia zapory 3 przełomów



W notatniku mam zapisane w języku chińskim  że jadę na rowerze z Polski  do Nowej Zelandii, parę niezbędnych rzeczy związanych z jedzeniem, przyjęte przeze mnie chińskie imię i nazwisko(w hotelach ułatwia to znacznie rejestrację) itd.., czasami Chińczycy postawią obiad czy tak jak tu reklamówka mandarynek za free. 

Niby nisko ale non stop góra dół – taki teren daje popalić


Niebezpieczne takie betonów-ki – ostatnio w pełnym rozpędzie nie zauważyłem ze wylali świeży beton i  zakończyło się niezłą kąpielą  - na szczęście Chińczycy nie mieli pretensji ze ich robota w piach…



Szaro, buro i ponuro – taka pogoda dominuje :)

Wioseczki

Kolacja – ok. 25 zeta – drogo !

11 kilometrowy most – droga 3 kategorii

Las kapusty

4 komentarze:

  1. To jak się teraz nazywasz? To coś znaczy, czy to ichni "Jan Kowalski"? Nie mają problemu z tym, że w paszporcie jest co innego?

    :)
    Szymek

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mów, że to wszystko, co widoczne na stole, zjadłeś! Tona żarcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odnośnie niepokrywających się informacji zupełnie nie ma to znaczenia – ja tylko chcę przyśpieszyć/uprościć proces rejestracji(dotyczy tylko hoteli w dużych miastach), w małych miastach nie ma problemu – nie są świadomi ze obcokrajowca obowiązkowo trzeba zarejestrować, biorą tylko kasę (10-20 zeta) i pozamiatane… => ze względu na zaludnienie terenu czasami ciężko się rozbić namiotowo…, a Chińczycy mimo tego ze bardzo pozytywnie nastawieni jednak trzymają dystans…

    Jednym słowem duże miasta trzeba omijać (no chyba ze stolica prowincji – wówczas są hostele – czasami trzeba jednak załatwić wizę itd…) a w małych śmiało można przenocować za taniość bez kombinacji rejestracyjnych, jak jest teren górski czy bardziej bezludnie to śmiało się można się rozbijać…

    Imię i nazwisko jakieś Chinskie wymyślone przez napotkanego kiedyś Chinczyka

    ---

    Zjadłem 60% => płaciłem tylko za to co wciągnąłem :) - cały dzień cięcia bez zatrzymywania...


    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Fragi,czas i u Ciebie pędzi bez litości.Czy masz nowe informacje o cenach żab? Sądzę, że ceny spadły po 11 miejscu siatkarskiej drużyny z Chin w Pucharze Świata. Nie chcę Cię zrażać, ale te klimaty stają się lekko nużące przynajmniej dla mnie. Z tą ceną jedzenia to chyba gospodarz przesadził - 25 zł za 60% tego co na stole karygodne. Wjechałeś Chińczykom w wylewaną nawierzchnię?!:-))) Dobrze, że się wydostałeś bo byłby pomnik wędrowca na trasie Polska - Nowa Zelandia. Pozdrawiam bardzo serdecznie, Łysy

    OdpowiedzUsuń