piątek, 4 maja 2012

Thailand - Malaysia

Dociąłem do Alor Setar => czyli Malezja.
Ostatnie dni ponad 150 km -> po 11 dniach cięcia non stop dzień przerwy.
Tutaj znacznie mniej turystycznie niż u Tajów, klimaty muzułmańskie – fajna sprawa , jedzenie wypas !!! , turysta rowerowy robi wrażenie – wszyscy machają, u Tajów tego nie było…

-- Bartek
Na asfaltach, czy w dużych miastach korzystam z Google maps – mając to w GPS-ie ciężko się zgubić(optymalnie byłoby nie korzystać z GPS-a => nie oszukujmy się -> zaburza on koszerność !!!) , drukowanie map/planów miast => nie da rady,  problemem jest dżungla czy drogi typu magia(których nie ma na goglach i ruskich) -> mimo braku niektórych dróg - nadal ruskie sztabówki są nieocenione – po rzeźbie terenu można sporo wywnioskować, po zabudowaniach, czy rzekach można realnie ocenić szanse czy istnieje droga i którędy będzie poprowadzona.
Do Chin włącznie można było upewnić się na satelitarnych mapach z googla , od Wietnamu bez szans w dżungli nie widać z satelity dróg, fajnie od czasu do czasu się zgubić, jeżeli już się zgubię – nie cierpię się wracać , wolę dołożyć nawet 2x tyle km. ale przejechać inną droga i dociąć do zamierzonego miejsca.
Jak już planuje robić trudna drogę -> zapasy wody i jedzenia staram się wziąć na parę dni do przodu.

Za parę dni wkroczę na drogę typu magia – wygląda na 2 przełęcze, i dżunglę, nie istnieje na googlach czy ruskich -> na niemieckich jest czarna kreska – co w rzeczywistości oznacza ze istnieje w 50% - trzeba obadać – coś koło 150 km przebicia…

Do Indonezji pasuje mi wkroczyć przed 18 maja – chciałbym wykorzystać całość wizy indonezyjskiej czyli 60 dni, trzeba coś powalczyć w Malezji => żal tak opuścić kraj bez walki...

Mapa
---
Czas opuścić plażę - jest droga do zrobienia z Krut na Nopphitum


Pani stwierdziła ze jestem pierwszym turystą z Europy który zawitał do dżungli - początkowo myślała ze się zgubiłem ale ja planowałem robić tą drogę

Chwilowo dalej asfalt



Pewno niedługo asfalt , ech...

Dzieciaki chciały się ścigać - na koniec wylądowali w rowie...

Park Khao Luang


Dalej plaża

Pomost opodal Hua Sai


Sporo wesel w czwartek

Parę takich namiotów przejechałem

Trzeba podpłynąć  promem do Songkhla - przeprawa za free

To już ostatnie Tajskie klimaty

Malezja

Sporo ścian wspinaczkowych

Odpaliłem skrót - miał zaoszczędzić mi 15km asfaltu - wtopiłem ponad godzinę - skrót kończy się kanałem wodnym i ogrodzeniem z drutu kolczastego - pokonanie tego walka - poddałem się - wycofanie którego tak nie cierpię...





Meczet Masjid Zahir - dzisiaj 11 godzin licznikowej jazdy w siodle - dzień urlopu


2 komentarze:

  1. Witaj Fragi,niezłe zdjęcie pt."Dalej plaża". Chłopaki na takim sprzęcie nie dały Tobie rady?![Dzieciaki chciały się ścigać - na koniec wylądowali w rowie...]czwartkowe wesela to dopiero zwyczaj, ciekawe kiedy się kończą. Co do poprzedniego wpisu to muszę przyznać, że uprawiać soli w Tajlandii raczej nie preferuję. Jak było w jaskinii Phraya Nakhon? Zdjęcie mocno zaciemnione. Pozdrawiam serdecznie,Łysy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odpowiedź. I czekam na relację z Indonezji. Pozdrawiam
    Bartek

    OdpowiedzUsuń