Witamy w Chinach – w Kashgar tylko kanałowe leczenie zęba które pewno potrwa i tnę dalej…
W Bishkeku było delikatnie.
Panie Radosławie pozostaje pytanie gdzie następny raz -> może Pekin ?
Trzeba się wziąć za naukę gry na harmonijce ustnej – Wojtek w Bishkeku pokazał klasę ech…
Licznik wybił 11500 – 1/3 wyjazdu – jeszcze hektary – spotkałem parę Szwajcarów stwierdzili że też mieli plany tylko na roczny wyjazd i tak jakoś już 5 rok w trasie…
Mimo że z Tadżykistanu w dzień można wbić się w Chiny warto poświęcić trochę czasu na Kirgistan – miejscowi pytają się czy się podoba – pozostaje jedno słowo - красота !
--
| Bishkek - Pomnik wolności |
| W mieście panują ciemności |
| Gdzieś na drodze na Belovodskoe |
| Fajna droga na przełęcz Too-Ashuu |
| Normalnie na 3100 jest tunel – ja wybrałem jednak drogę przez przelęcz(gdy nie było tunelu była to jedyna droga) która jest 500m wyżej |
| Widoczki z drogi |
| Początkowo droga zapowiadała się całkiem nieźle |
| Ostatnie 300m w pionie wciąganie roweru z gratami na przełęcz |
| Nie chciało mi się tego dnia bić namiotu – pakuje się do jurty – tam kolacja i śniadanie na zamówienie – u młodych каникулы 3-mc latem i miesiąc zimą – tak jak w Tadżykistanie |
| Później wjeżdża się na płaskowyż i tak 60 km |
| Przydrożny handel – sporo tutaj tego |
| Wszędzie zwierzyna |
| Do Toktogul 60 km czystego zjazdu – wreszcie można się nieźle rozpędzić |
| Widok na jezioro od strony Toktogul |
Trzeba objechać jezioro – punkt sprzedaży napitków na przystanku – kupiłem дюшец |
| Poszła elektryka bez taśmy nie razbieriosz -> nie lubię rozdawać ekwipunku awaryjnego ale trzeba pomóc (3 metry czarnej taśmy pattexa oddane) |
| Jezioro z drugiej strony |
| Fajnie byłoby ciąć jezioro w pław - przydałaby się bojka |
| Trasa doliną rzeki Naryn |
| Dzieło sztuki |
| I tak przez kolejne przełęcze... |
| Po paru tygodniach dotarłem do Sary-Tash ponownie |
| Z Kris-em z Australii przycinaliśmy ładne pare dni - on dalej Tadżykistan ja Chiny |
| Znajome okolice ! |
| Fajne widoczki z trasy na Irkeshtam |
2 tygodnie przerwy - jadę do Urumqi remontować sie - później wracam do Kashgaru i tne dalej!
OdpowiedzUsuńTutaj tylko w 80% mogą mnie wyleczyć cokolwiek to znaczy :)
W Chinach jakby co będę dostępny pod chińskim numerem +86 15 809 045 114
Hej Fragi, najlepsze jest zdjęcie pt. "...punkt sprzedaży napitków na przystanku" Niezły klimat. Z tego co czytam to takie wczasy na rowerze trwające rok i dłużej stają się coraz modniejsze. Raczej nie skorzystam,chociaż miło się ogląda Twoje dokonania. Możesz mi powiedzieć jaka jest relacja pomiędzy nocami spedzonymi w namiocie a zakwaterowaniem "w gosciach"?Pytam, gdyż nie ma w ogole zdjec z Twojego biwakowania, chyba od Gruzji. Pozdrawiam serdecznie,Lysy
OdpowiedzUsuńHeja Łysy - w Kirgistanie to większość namiot, no chyba ze duże miasto po drodze typu Bishkek to wówczas guesthouse, no oczywiście jak spotkam miłą ekipę jak ta z Omska to pakuje sie w hotel - luksusy, w jurcie spałem raz, w Tajikistanie ze względu iż w nocleg wchodzi kolacja i śniadanie (oczywiście na życzenie) często sie pakowałem w guesthous-y.
OdpowiedzUsuńZdjęć nie pakuje bo są ciekawsze …
Obecnie zamieszkuje hostel w Urumqi (cos kolo 20 zeta za dobę - wifi jest i niezła lokalizacja). Fajne te Chiny – spokój – bezpiecznie i super jadło – wreszcie ładne dziewczyny bo w Kirgistanie brak…
Musze sie teraz przebić przez prowincje Xinjang -czyli pustynia Takla Makan(jak starczy czasu to moze jeszcze Karakorum Highway pod Pakistan- obczaje w Kashgar czy da rade zrobic i wrocic na poludniowy szlak jedwabny - jakas mala sciezyna tam jest ale chinczycy moga nie puszczac) - spore odległości miedzy miejscowościami - trzeba będzie full wody wozić !!!
Okazało się że na moje zęby leczenie jest zbyteczne – jakieś zapalenie się przyplątało(ja nalegałem na leczenie kanałowe – żeby mieć spokój - lekarz stwierdził ze niczego to nie zmieni – odpuściłem –obecnie przez tydzień jakieś zabiegi mam a później ma być ok. – ból ustąpił – wreszcie można się wyspać :) )
Najgorsza bariera językowa ale zacząłem się uczyć chińskiego – idzie topornie ale mam na to trochę czasu…
Lysy nigdy nie mow nigdy - przekonaj malzonke i ognia !!!!
Pozdrawiam
Wreszcie moge posluchac Trojki - WOW !!!
Przemo, zamiast Pekinu proponuję spotkanie coś bliżej Paryża. :) Fajne zdjęcia, a ruscy nowobogacze ciągle mają zwyczaj wystawiać swoje wielkie brzuchy do słońca.
OdpowiedzUsuńOczywiście ciągle zazdroszczę PRAWDZIWEJ chińskiej kuchni om nom nom nom.
Witaj Fragi,czyżbyś sobie zrobił wolne przez 9 dni i pozostajesz w tym samym miejscu?!Bardzo proszę o jakieś relacje ze zmagań. Jeżeli już uparłeś się na tak długą podróż i prowadzisz bloga to oczekuję jako Czytelnik na kolejne fotografie i sprawozdania. A tu cisza nawet w pierwszy dzień szkoły:-) Pozdrawiam, Łysy
OdpowiedzUsuńWitaj Fragi, to już dwa tygodnie bez relacji!Mam nadzieję, że to wynika jedynie ze sprawności działania chińskich urzędników w zakresie badania treści zamieszczanych w internecie niż z innych przyczyn. Pozdrawiam serdecznie,Lysy
OdpowiedzUsuń