poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Australia - 1

Z Port Moresby nie udało się złapać transportu wodnego czyli samolot do Cairns.
Rower samolotem przesłałem jako cargo – błąd – Australijczycy za wszystko dodatkowo czeszą kasę – brak słów…
Z Cairns odbiłem trochę w góry bo cięcie wybrzeżem zniszczyłoby mi psychikę doszczętnie…
Australia jak Iza napisała jest "inniejsza" - myślałem że spotkam więcej Aborygenów ale tutaj jakoś ich na lekarstwo...
Pora sucha czyli wszystkie strumyki po drodze powysychane ,  zdarza się że trzeba nabrać wody na 2-3 dni jazdy - czyli OK. Noce chłodne – wreszcie można się wyspać.
Pewno w Australii jeszcze 2 tygodnie czyli kierunek Brisbane i wizyta u Konopa(kolega ze studiów).
Dalej pewno przerzut do NZ -> czyli Auckland - taki sam dystans z Brisbane czy Sydney pewno łajbą bez szans - tak czy inaczej wolę wytopić więcej czasu w NZ ze względu na górski charakter terenu.

Trochę ostatnio spadła liczna postów ale w PNG czy tej części Australii ciężko o dostęp do net-u...

Licznik : 35 659 km => czyli pewno w Australii dobije do 37 tys. a reszta to NZ
Mapa
--
>Nawet przede mną turystą typu "all inclusive"
To wbrew pozorom jest wyjazd "all inclusive"

>Lysy
Dzięki za wyrozumiałość, tak jak napisałeś główny cel to spędzić aktywnie czas i przy okazji zobaczyć jak ludzie żyją - z koszernością jak wiesz im trudniejszy teren do przełojenia tym większa satysfakcja

>A laseczka na rowerku da tam rade? ;)
W ciemno możesz tam ruszać - tym razem tylko nie zapomnij o czołówce może się przydać
--
Ciekawsze zabudowania w Port Moresby

Czekając na transport do Australii skorzystałem z gościnności rodziny Roger-a (ceny hoteli w Port Moresby zabójcze)

Australia - Cairns

Trzeba podnieść się km. w pionie do Atherton – droga poprowadzona łagodnie – czyli 30 km podjazdu – w PNG zapewne byłoby to 8 km podjazdu pionem

Miłe górki



Asfaltami

i nie tylko

Tnę na Hughenden



Sporo kangurów po drodze – zarówno żywych jak i rozjechanych przez samochody





i tak kolejnymi parkami dobijam się do wąwozów Porcuipne


Pod koniec dnia szybkie przycięcie do Hughenden

Kierunek Muttaburra - ponad 200 km takiego bajeru

Nocleg w strumieniu - w porze suchej wszystkie strumienie bez wody


Przerwa na śniadanie

Walka z wiatrem - na szczęście droga na tyle dobra że można w trakcie jazdy czytać książki - na odcinku 100km przeczytałem 30% Gułagu Anne Applebaum - czytnik kindle umieszczony w mapniku
Wielki ptak z opowieści Sindbada

3 komentarze:

  1. Jak dalej pójdzie, to rzeczywiście jeszcze się załapiesz na sezon narciarski...
    :-)
    Sz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ekstra! Piękne zdjęcia! Powodzenia:)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Fragi, znam kilka osób, które pozostały na długo w Australii, albo do niej często wracają m.in. ze względu na krajobrazy. Twoje zdjęcia są oczywiście profesjonalne, ale te widoczki, moim zdaniem, niczym się nie wyróżniają wśród innych krajów (może z wyjątkiem Wielkiego Ptaka z opowieści Sindbada). Pozdrawiam serdecznie, Łysy

    OdpowiedzUsuń