Dotarłem do Port Moresby.
Droga z Medang tak jak planowałem częściowo rowerem, łajbami i końcówka z buta.
Z Lae do Popondetty – dinghy boat – ocean nieźle dał popalić – ostre fale – jakimś cudem Łoszad ocalała.
Szlak Kokody czyli ostatni kawałek drogi pokonywałem pieszo(4 dni) -> rower uprzednio przesłałem samolotem(nieoceniona pomoc miejscowych !). Przerzucić się rowerem samemu przez szlak nierealne - > po deszczach niezła ślizgawica tam jest (nie jest to droga jest to trek momentami z niezłymi pionami). Była możliwość zrobienia treku z przenoszeniem roweru ale trzeba byłoby organizować tragarzy a to sporo kosztuje – tak czy inaczej obydwie opcje(rower samolotem , czy z tragarzami) niekoszerne ale to już tylko historia i Łysy osądzi !
Co dalej okaże się dzisiaj - czy złapię jakiś transport wodny do Australii czy trzeba będzie przerzucić się samolotem.
Tak czy inaczej wersja pustynna Australii z Darvin odpada - chyba -> najprawdopodobniej z PNG dostane się do Cairns czyli odbicie centralne na pustynie nie ma sensu (ciecie pustynią miało sens jakbym przerzucał się z Timoru do Darvin ale wtedy nie zaliczyłbym PNG), zamiast wytapiać czas w Australii lepiej pojeździć po Nowej Zelandii.
Gościnność w PNG przewyższa wszystkie inne kraje do tej pory -> w Medang nocleg u Nick-a (jest paru Polaków którzy tutaj żyją)- porozmawiać po Polsku bezcenne – dzięki !!!
W Papui nawet w najmniejszych wioskach wszyscy znają angielski – czyli komunikatywnie super kraj – wbrew pozorom jest tu bezpiecznie(trochę inaczej sprawa ma miejsce jeżeli przyszłoby mieszkać tutaj na stałe– wówczas istnieje pewne ryzyko ze strony miejscowych przestępców – ale dla rowerzysty moim zdaniem ryzyko jest żadne) – z czystym sumieniem polecam ten kraj na wczasy – no może ceny zachodnio europejskie ale na do tej pory tylko raz korzystałem z guesthous-u , reszta noclegów u miejscowych a jedzenie we własnym zakresie.
--
Heja, niekoniecznie wszystko idzie mi gładko – Afganistan – zrealizowany w mikro skali i spora utrata koszerności, paru dróg w nie udało się zrobić(Wietnam, Indonezja), generalnie za dużo asfaltów, Japonia ze względu na wytopiony czas leczenia zęba w Chinach porzucona, szlak Kokody w PNG – powinienem dodatkowo przeciągnąć rower z sakwami a na księżniczkach kończąc ech… => sporo niedociągnięć jak na taki krótki wyjazd.
--
 |
Nawet niektóre piony oznakowali |
 |
Droga na Lae |
 |
Czy istnieje piękniejsze miejsce noclegowe - chyba nie... |
 |
Szybki skok i mam kokosa |
 |
Cudowne drogi w PNG cd... |
 |
Z prawej strony góry czyli - PNG Highlands - jest tam parę dróg do zrobienia ale wyłącznie z buta |
 |
Kolejne noclegi po wioskach |
 |
Sklep |
 |
Zakup pieczonych bananów i innego rodzaju wynalazków |
 |
Gościnność ciężko to opisać... |
 |
Łajba do Popondetty - 2 dni |
 |
Początkowo ocean spokojny |
 |
Rodzinny biznes - czyli transport betel nuts |
 |
Dobijamy się do Morobe |
 |
Przerwa na nocleg |
 |
Czas wystartować z rana w dalszą podróż |
 |
Czerwone zęby w Papui(oraz wszystkie ulice zaplute czerwoną substancją) to oczywiście od żucia orzeszków(betel nuts) |
 |
Droga do Kokody |
 |
Wszystkie mosty po huraganie z 2007 roku zniszczone |
 |
Szlak kokody |
 |
Wioska Alola |
 |
Po drodze można zaopatrzyć się jedynie w owoce - resztę pożywienia zakupiłem na początku szlaku |
 |
Widok na Kagi |
 |
Bez pomocy Bebena i jego rodziny transport roweru byłby ciężki do zrealizowania |
 |
Szlak Kokody |
 |
Widoczki z drogi do Port Moresby |